Zjednoczona Prawica, poczynając od sukcesu wyborczego w 2015 roku, powtórzonego w 2019, stworzyła nowy typ zarządzania sprawami publicznymi. Jego zasadniczym wyróżnikiem jest stopniowy demontaż państwa prawa. Aby zrozumieć ten mechanizm, należy spojrzeć na wymiar prawny z szerszej perspektywy przyjmując założenie, iż prawo powinno być postrzegane jako “proces, przedsięwzięcie, w którego ramach reguły mają sens tylko w odniesieniu do instytucji i procedur, wartości i sposobów myślenia1. Przekonamy się wtedy, że kryzys praworządności w Polsce nie jest jedynie przypadkiem łamania takich czy innych zapisów Konstytucji czy traktatów unijnych, lecz symptomem głębszego schorzenia. Kiedy załamują się rządy prawa, ujawnia się kruchość relacji budujących społeczność. Konflikt polityczny zmienia formę i charakter, rozpadają się więzi, umiera zaufanie.

Metodyczny, chwilami tylko chaotyczny, demontaż

Sposób sprawowania rządów przez PiS nie tylko odzwierciedla tendencje autokratyczne widoczne w innych krajach europejskich; z mroków historii wyłaniają się demony. Pierre Buhler trafnie podsumował niedawno najważniejsze aspekty tej władzy2. Chcielibyśmy zarazem podkreślić jej dwie istotne cechy. Po pierwsze, prezes PiS-u – Jarosław Kaczyński, który podejmuje zasadnicze decyzje polityczne, od wielu lat (po klęsce w 2007 roku) woli trzymać się z dala od stanowisk rządowych. Tylko przez krótki okres (od października 2020 r. do czerwca br.) pełnił funkcję Wiceprezesa Rady Ministrów, Przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych; nie dlatego, że chciał, lecz by ratować pogrążoną w wewnętrznych konfliktach koalicję.

Fakt ten uwypukla widmowy obraz władzy: osoba de facto rządząca państwem nie obejmuje funkcji przewidzianych dla niej przez Konstytucję. Niewidoczna instytucjonalnie, podejmuje najważniejsze decyzje ukryta w siedzibie partii (mieszczącej się przy słynnej już ulicy Nowogrodzkiej), rząd zaś nie jest niczym więcej niż ekspozyturą, administracyjną i propagandową maszyną wykonawczą. Oderwanie ośrodka decyzyjnego od instytucjonalnej architektury – podstawowa cecha dyktatur – uwalnia ‘przywódcę’ od wszelkiej odpowiedzialności3.

Ponadto, pierwsza ustawa przyjęta przez nową większość sejmową w 2015 roku wymierzona była w Trybunał Konstytucyjny, pogłębiając równocześnie problem konstytucyjności powoływania sędziów, problem stworzony zresztą przez poprzednią większość polityczną4. Był to początek zorganizowanego (choć sprawiającego czasami wrażenie chaotycznego) procesu przekształcenia wymiaru sprawiedliwości. Dotychczas przyjęto ponad 30 ustaw. Niektóre z nich były poprawiane kilkakrotnie, czasem – po kilku tygodniach. Za hasłem usprawniania systemu orzecznictwa kryje się całościowa wymiana kadr wymiaru sprawiedliwości. Do tej pory około 1800 sędziów i asesorów zostało powołanych w sposób budzący wątpliwości prawne, ponad 70 prezesów sądów zostało nagle odwołanych, wobec kilku sędziów toczą się postępowania dyscyplinarne, a nawet karne za publiczne wypowiedzi, treść orzeczeń lub skierowanie pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Wspólnym mianownikiem tych działań jest poszerzenie możliwości systematycznego, politycznego oddziaływania na skład, kompetencje, zarządzanie oraz funkcjonowanie sądownictwa. W efekcie zanika możliwość kontroli legalności działań administracji państwa, sytuacja niezwykle groźna, gdyż sam Trybunał Konstytucyjny stał się instrumentem władzy wykonawczej. Świadczą o tym orzeczenia dotyczące prawa do aborcji czy (nie)zgodności Konstytucji RP z traktatami UE i Europejską Konwencją Praw Człowieka. Niektórzy uważają, że obecne ingerencje polityczne w sądownictwo są większe niż w czasach reżimu komunistycznego5.

© Jan Bielecki/ENPOL/SIPA

Reformy te powodują powtarzające się kryzysy polityczne i konstytucyjne, a także regularne napięcia między polskim rządem a UE, która szuka narzędzi politycznych i prawnych, aby bronić się przed atakiem na jej podstawowe wartości. Kolejne wyroki TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dobitnie pokazują zagrożenia wynikające z braku niezależność i bezstronność najwyższych sądów. Nie budzą więc zdziwienia głosy wskazujące bądź na skrywaną przez władzę chęć opuszczenia przez Polskę UE bądź też na konieczność Polexitu, jeśli zawiodą (uznawane za ostateczne) środki nacisku, jak sankcje budżetowe, finansowe czy zawieszenie niektórych praw wynikających z członkostwa w Unii, łącznie z prawem do głosowania w Radzie6. Wojna Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie nie zahamowała konfrontacyjnej taktyki polskiego rządu7; a zarazem Warszawa zwróciła się do KE z prośbą o pomoc finansową w związku z napływem uchodźców. Należy zarazem podkreślić niezwykle serdeczną, spontaniczną reakcję Polaków oraz pomoc niezliczonych wolontariuszy.

Postawa wyprostowana w obliczu przeciwności losu

Nie przestaje dziwić nagłość i łatwość, z jaką obalono porządek polityczno-prawny, proces ten obserwowała obojętnie (bądź popierała) duża część społeczeństwa. Zobaczyliśmy również, z jaką pogardą przywódcy partyjni i ich zwolennicy odnoszą się do prawa (krajowego, międzynarodowego) i reguł demokracji. Złudzeniem okazało się przekonanie o stabilizacji i konsolidacji transformacji polityczno-prawnej po 1989 roku, zwłaszcza od chwili przystąpienia do Unii, związanego ponadto z bezprecedensowym rozwojem gospodarczym i społecznym.

Spontaniczne protesty przeciwko działaniom PiS-u (reformy Sądu Najwyższego – latem 2018 r., drastyczne ograniczenia prawa aborcji – 2016 r. – Strajk Kobiet), które przetoczyły się przez Polskę, nie spowodowały znacznego spadku popularności koalicji rządzącej. Fenomen ten odzwierciedlają badania opinii publicznej – wciąż wskazują na wysokie poparcie Zjednoczonej Prawicy (w granicach 30 procent ankietowanych)8. Opozycja, rozdrobniona mimo wielokrotnych prób stworzenia jednolitego frontu, nie potrafiła wykorzystać ruchów sprzeciwu. Pozostaje zarazem w trudnym politycznie położeniu: jeśli bowiem chce reprezentować “totalną opozycję“ wobec PiS-u9, nie może sprzeciwiać się programom świadczeń socjalnych ani otwarcie popierać sankcji nałożonych na Polskę.

Zmiany w sposobie rządzenia krajem od 2015 roku cechuje nieustanna praca nad estetyczną formą pojęcia ‘suwerenności’, a także poszerzaniem jej podstaw instytucjonalnych i społecznych. Jako obrazy-symbole władza wybrała ruch wertykalny i postawę wyprostowaną: (‘prawdziwy’) Polak – heteroseksualny mężczyzna, katolik – ‘wstaje z kolan10, dumny ze zwycięstwa nad nazizmem i komunizmem; teraz będzie walczył z ich współczesnymi wcieleniami (‘niemiecką Europą’ i ‘nowym lewackim faszyzmem11). 

W sferze funkcjonowania państwa aktywność PiS skupia się na formowaniu i wprowadzaniu nowej nomenklatury do organów publicznych: dotyczy to zarówno placówek kulturalnych (muzea, teatry), jak instytucji, których racją bytu jest kontrola władzy, a szczególnym atrybutem – niezależność od niej (Bank Narodowy, Centralne Biuro Antykorupcyjne, NIK). Powstająca sieć opiera się na więzach nieformalnych, osobistych lub pokrewieństwie, co pozwala na odgórne narzucanie decyzji poza granicami ustanowionymi przez prawo. Możemy w tym widzieć schemat myślowy odziedziczony po czasach PRL, gdzie państwo (a w ideale – całe społeczeństwo) jest związane z partią. 

Taka wizja sprawowania władzy wynika (również) ze skrajnej nieufności, jaką przywódcy PiS wykazują wobec elementów spoza sieci: przeciwników politycznych, sędziów, zawodowych urzędników, świata akademickiego, niezależnych mediów, organizacji pozarządowych, instytucji międzynarodowych. Nieufność wydaje się zakorzeniona w przekonaniu, że sfera polityczna jest zdominowana przez głęboko skrywane partykularne interesy; to spektakl masek oraz gra sił za nimi skrytych. Choć samych masek nie można dostrzec, przekonanie o takiej właśnie organizacji dominuje w postrzeganiu rzeczywistości społecznej. 

Tak więc za maską bezinteresowności, jaką nakłada rywal polityczny, kryje się zdrajca (przedstawiciel “agentury“, tworzącej w ujęciu Kaczyńskiego “front wewnętrzny“12), sędziowie zaś  cierpią na “oikofobię“ (połączenie greckiego oikos ‘dom, rodzina’ i phobia ‘strach’)13. W obu przypadkach są to figury (ukrytego) wroga, uosabiające wektory wpływu ‘obcych’ systemów wartości. Ta forma myślenia zaraża interakcje społeczne podejrzliwością i nieufnością (nie jest możliwa współpraca ani przyjaźń). Bezinteresowność staje się pozorem, skrywają się za nią wrogie ambicje, próżności, pragnienie bycia postrzeganym jako osoba bezinteresowna, dla splendoru bądź zamaskowania prawdziwych intencji14.

Eurosceptycyzm jako obrona narodowych dogmatów

Fundamentalny brak zaufania stanowi podglebie eurosceptycyzmu: pogłębianie integracji europejskiej oznacza bowiem “utratę suwerenności, likwidację demokracji, zagrożenie dla wolności“, jak podkreślił lider PiS-u, stojąc u boku przywódczyni francuskiej skrajnej prawicy Marine Le Pen i premiera Węgier Viktora Orbána15. Kiedy polski prezydent Andrzej Duda nazywa Unię „wyimaginowaną wspólnotą” – nie zdając sobie zapewne sprawy, że wykorzystuje słynną koncepcję Benedicta Andersona o sztuczności nacjonalizmów16 – podsumowuje w ten sposób istotę myślenia ruchów, dla których UE może być jedynie agregatem suwerennych wspólnot (w sensie wyodrębnionych źródeł władzy politycznej i prawa). Każda z nich szuka dla siebie, w grze o sumie stałej, maksymalnej kumulacji korzyści. Jakkolwiek naiwna i uproszczona jest ta konstrukcja intelektualna17, sygnalizuje ona  prawdziwe wyzwanie, realne zagrożenie.

© AP Photo/Petr David Josek

Wraz z fiaskiem projektu traktatu ustanawiającego konstytucję dla Europy (2005 r.) zaczęło krystalizować się przekonanie, że jakakolwiek próba stworzenia wspólnoty politycznej opartej na państwach narodowych nieuchronnie zderza się z ich dogmatycznym szkieletem, nośnikiem wyraźnych różnic i tożsamości narodowych. Państwa często nie potrafią lub nie są gotowe do dekonstrukcji szkieletu, aby go przekształcić i dostosować do nowego projektu politycznego oraz związanej z nim zmodyfikowanej tożsamości. Wśród elit politycznych dominuje bowiem mniemanie, iż może być to akt o konsekwencjach przypominających otwarcie puszki Pandory. W przypadku Polski szkielet ten stabilizuje ciągła nadprodukcja sensów inwestowanych w pojęcia (niepodzielnego) suwerena, (silnego) państwa, (etnicznie jednorodnego) narodu i (patriarchalnego) patriotyzmu. Do tego konglomeratu dołącza się wymiar mesjanistyczny i rola ‘bycia ofiarą’ o głęboko religijnej proweniencji18.

Nadprodukcję sensów widać zarówno w wystąpieniach Kaczyńskiego, jak i w programach nauczania historii Polski, które skupiają się na martyrologii i bohaterstwie19. Od XIX w. temat niepodległości i tożsamości narodowej znajduje się w centrum życia intelektualnego, głównie ze względu na kruchość procesów kształtowania się państwa i jego form ustrojowych, te zaś od końca XVIII w. były cyklicznie unicestwiane przez militarny i polityczny interwencjonizm trzech imperiów20. W rezultacie idee częściowej rezygnacji z suwerenności bądź podzielenia się nią, uważane za podejrzane, są obiektem gwałtownych ataków wykorzystujących patriotyczno-nacjonalistyczną retorykę.

Sprawiedliwość bez prawdy

Opisane wyżej mechanizmy odnajdujemy również w znaczeniach nadawanych podstawowym pojęciom dyskursu PiS-u, a szczególnie dwóm, zawartym w samej nazwie partii: ‘prawo’ i ‘sprawiedliwość’. Istotna jest ponadto ich relacja do pojęcia ‘prawdy’. Rosyjskie słowo pravda tłumaczymy zwykle jako vérité, truth, Wahrheit. W językach słowiańskich odnosiło się jednak ono nie tylko do ‘prawdy’, ale także do ‘sprawiedliwości’ i ‘prawomocności’. Ważny jest aspekt pragmatyczny (‘prawda w działaniu’, ‘prawda manifestowana’, ‘sprawiedliwość wywalczona’), czyniący z tego pojęcia imperatyw etyczny, mieszczący się w sferze powinności moralnej, a ponadto nieodłączny od działania.

Przemiany semantyki słowa w krajach słowiańskich nie podlegały systemowemu wpływowi prawa rzymskiego, stąd brak kodyfikacji znaczeń ‘prawdy’ w siatce pojęciowej oddzielającej domenę religijną, moralną, prawną. Słowo ‘prawda’ używano w kontekstach związanych z przysięgami, przepisami, ustawami, umowami, wyrokami. Ale nie tylko. Ruchy rewolucyjne XIX wieku, absolutyzm carski, czasy terroru doprowadziły do znacznie bardziej radykalnej niż na Zachodzie nieufności wobec administracji publicznej i porządku prawnego, co zaakcentowało znaczenie ‘prawdy’ jako “słowa, które wymierza sprawiedliwość (…), jako sądu w przypadku braku prawa, jako twórcy alternatywnej sprawiedliwości“ wobec tej ustanawianej przez państwo21.

Wydaje się, że wymienione wymiary semantyczne istnieją in potentia do dziś i znajdują odzwierciedlenie we współczesnym dyskursie ideologicznym. Aktualizacja archaicznego utożsamienia prawda=prawo=sprawiedliwość mogłaby tłumaczyć eschatologiczny wymiar w ideologii PiS-u: tylko ta partia i jej lider uratują Polskę. Wyjaśniałaby również tezę Kaczyńskiego, iż jego “formacja polityczna (…) chce obronić w Polsce demokrację, praworządność we właściwym tego słowa znaczeniu, prawa obywatelskie22. Poszczególne słowa nabierają znaczeń bliskich tym, jakie odnajdujemy w dyskursie autorytarnych Chin. Gdy czytamy bowiem o rozwoju „socjalistycznego państwa prawa z chińską charakterystyką“ rozumiemy, iż chodzi o państwo, w którym legitymizacja prawa nie odwołuje się do źródłowego Tekstu (Konstytucji), lecz performatywnego wymiaru wypowiedzi przywódcy. On sam wyznacza ramy tego, co jest ‘sprawiedliwością’, ‘prawem’, ‘prawdą’. Porządek prawny staje się instrumentem utrwalającym hierarchię władzy, a zadaniem sędziego jest stosowanie prawa z „mentalnością służebną wobec państwa i narodu„, jak to ujął jeden z autorów ostatnich reform prawnych w Polsce, obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego23.

Polskiej kulturze prawnej udało się, przynajmniej częściowo, przyswoić w ciągu ostatnich trzydziestu lat zasady państwa prawa. Świadczy o tym aktywność publiczna wielu sędziów, prokuratorów, adwokatów, którzy narażając się na bezlitosne szykany, kwestionują reformy podejmowane od roku 2015. Wydaje się jednak, że w percepcji społecznej zasady państwa prawa spotyka los podobny do pojmowania praw człowieka w osiemnastowiecznej Polsce24. Jak stwierdził Jerzy Jedlicki, „uniwersalistyczne i postępowe idee, wśród nich koncept naturalnych praw człowieka, nie wynurzyły się w Polsce z głębin życia społecznego, lecz pojawiły się w dworsko-arystokratycznym kostiumie i przyjęte zostały od razu jako produkt cudzoziemskiego mędrkowania”25

Praworządność, pojmowana jako ‘obcy produkt’, nie zdołała zakorzenić się na tyle silnie, by zablokować siły destrukcji. Nie pasowała ponadto do dogmatycznego szkieletu, w którym dominuje wybiórcza fascynacja przeszłością, nostalgia za mityczną wielkością, a doświadczenie historyczne, zwłaszcza wojenne, uznawane jest za pierwszorzędne źródło wartości i ideałów stanowiących podstawę spójności narodu. Paradoksalnie, polityka historyczna PiS-u, której zasadniczym celem było unikania działań mogących zranić zbiorową miłość własną, zbiegła się z otwarciem “archiwum zbiorowej traumy“, wydobywaniem na światło dzienne ‘ciemnych’, dramatycznych wątków polskiej historii26. Pokazała kruchość montażu tożsamościowego, którego fundamentem był powojenny chaos, dezintegracja tkanki społecznej, anihilacja wielokulturowości, unicestwienie mniejszości, w tym wielkiej wspólnoty żydowskiej, stanowiącej przed II wojną światową jedną trzecią ludności miejskiej27.

© AP Photo/Petr David Josek

Montaż tożsamości nie do utrzymania

Dążenia rządu, przy cichym współudziale opozycji, aby utrzymać za wszelką cenę konstrukcję tożsamościową najpełniej pokazuje (częściowo udana) próba penalizacji stwierdzeń, że polscy obywatele byli współwinni zbrodni nazistowskich (2018)28 oraz ustawa ograniczająca (praktycznie – uniemożliwiająca) zwrot mienia bezspadkowego (2020)29. Chodzi bowiem o kategoryczną odmowę przyjęcia do wiadomości wniosków wypływających z prac “nowej szkoły historycznej“. Pokazują one, odwołując się do niezliczonych, przerażających dokumentów i świadectw30, że na scenie Szoa Polacy występują nie tylko w roli bohaterskich Sprawiedliwych, bądź – w najlepszym przypadku – (biernych) świadków, ale i (czynnych) aktorów machiny Zagłady stworzonej przez reżim nazistowski31

Chcielibyśmy dostrzec w tych ustawach (przywołując znów odległą czasowo analogię) operację pamięci ustanawiającą – na mocy dekretu – zakaz wspominania minionych nieszczęść oraz nieosądzenia zbrodni popełnionych przez wspólnotę. Działanie określane przez obywateli Aten mianem me mnesikakeîn32. W przeciwieństwie do czynów Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, które podnosi się dziś do rangi ponadczasowych cnót całego narodu, neguje się akty denuncjacji, grabieże, morderstwa, co jest “sposobem głoszenia, że najbardziej haniebne czyny podlegają zatarciu, gdyż “nastąpiło przedawnienie (…) w celu przywrócenia ciągłości, której nic by nie przerwało, jakby nic się nie stało33. “Reakcja immunologiczna“ mająca na celu (ponowne) ustanowienie ładu, nakazuje negację i zapomnienie (nigdy jednak całkowite) aktów niszczących porządek moralny i społeczny. W wyniku operacji oczyszczenia pamięci z części przeszłości powstaje zbiorowy podmiot, który w zwierciadle postrzega swój obraz pozbawiony pęknięć i skaz.

Dystans między polityką historyczną a kryzysem praworządności jest pozorny. Istnieje bowiem intymny związek między pisaniem historii a praktyką wymiaru sprawiedliwości. Obydwie kierują się troską o prawdę, odwołują się do świadectw, dowodów umożliwiających ustalenie faktów, a następnie podanie ich do publicznej wiadomości i oceny34. Podmioty tracą bowiem samą możliwość “mówienia prawdy“, gdy dyskurs historyczny ogranicza się, kontroluje, piętnuje za pośrednictwem narzędzi dyscyplinujących jako sprzeczny z interesem wspólnoty, a wymiarem sprawiedliwości kierują bieżące motywacje polityczne35. Wydaje się, że w przypadku Polski mamy do czynienia z reakcją na „szok tożsamościowy„, jakim była rozpoczęta w tym stuleciu “dekonstrukcja społeczno-kulturowej legitymizacji antysemityzmu“. W konsekwencji, zauważa Elżbieta Janicka, “niemożliwe okazało się utrzymanie mitów założycielskich III RP36. Zasadniczo te właśnie napięcia podtrzymują mit Prawa i Sprawiedliwości, partii kreującej obraz narodu bez zmazy. Albowiem tylko wówczas konflikt polityczny może być ujęty w formie utopijnego procesu konstytuowania się nieomylnego ‘My’37.

Przypisy
  1. Harold J. Berman, Prawo i rewolucja. Kształtowanie się zachodniej tradycji prawnej, przeł. S. Amsterdamski, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN, 1995, s. 25.
  2. Pierre Buhler, La guerre à l’ordre européen, le Grand Continent, 27 novembre 2021.
  3. Instytucjonalny brak odpowiedzialności ‘władcy’ dobitnie pokazała (zarzucona później) decyzja o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich drogą korespondencyjną w maju 2020 r. Inicjatywę tę podjęto pomimo krytycznej sytuacji społecznej spowodowanej pandemią oraz wbrew opinii prawnej o potencjalnie nielegalnym charakterze wyborów. Rok później Najwyższa Izba Kontroli (NIK) uznała, że ta decyzja nie miała podstaw prawnych i złożyła do prokuratury doniesienie na premiera Mateusza Morawieckiego, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz ministrów skarbu i spraw wewnętrznych. Jarosław Kaczyński, który publicznie stwierdził, że to jego “osobista decyzja, by spróbować skorzystać z doświadczenia bawarskiego i kanadyjskiego w organizacji takich głosowań (Tygodnik „Sieci”, maj 2021), nigdy nie będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności, formalnie bowiem nie brał udziału w procesie decyzyjnym.
  4. Przypomnijmy, iż spór ten (nieprawidłowości w powoływaniem kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego) wywołały w 2015 roku niekonstytucyjne działania ustępującej większości PO-PSL. Przypomina o tym, w swoim pierwszym raporcie na temat kryzysu państwa prawa w Polsce, Komisja Wenecka Rady Europy: “(…) zarówno poprzednia jak i obecna większość sejmowa podejmowały niekonstytucyjne działania, które zdają się być oparte na poglądzie, że (zwykła) większość parlamentarna może zmienić sytuację prawną na swoją korzyść, dochodząc do granic wyznaczanych przez Konstytucję – i przekraczając je“ (§126).
  5. Opinia profesora Adama Strzembosza, byłego prezesa Sądu Najwyższego. Przypomina, on że nawet w czasach PRL sędziom nie groziły wyroki skazujące ani postępowania dyscyplinarne za wydane orzeczenia. Wywiad opublikowany 2 maja 2020 r. w Gazecie Wyborczej.
  6. Zob. chociażby artykuł redakcyjny Financial Times zatytułowany Poland’s defiance of EU law must be stopped, 18 lipca 2021
  7. Świadczą o tym m.in. ponowne orzeczenie TK dot. niekonstytucyjności Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (10 marca 2022) oraz powołanie przez Sejm 15 sędziów na członków Krajowej Rady Sądownictwa (12 maja 2022).
  8. W ostatnim sondażu pracowni Kantar, zrealizowanym na zlecenie Faktów TVN i TVN24 pod koniec czerwca, Zjednoczona Prawica znalazła się na czele z poparciem 31 procent ankietowanych, przed Koalicją Obywatelską (26%),  Polską 2050 (10%), Lewicą (8%) i Konfederacją (6%).
  9. Hasło użyte po raz pierwszy przez ówczesnego lidera PO Grzegorza Schetynę w 2016 r.; od tego czasu stale wykorzystywane przez PiS.
  10. Temat Polski wstającej z kolan był często wykorzystywany przez PiS na początku jego powrotu do władzy w 2015 r., po haśle kampanii wyborczej “Polska w ruinie“.
  11. Lewacki faszyzm niszczy Polskę“ – to tytuł reportażu wyemitowanego przez polską telewizję publiczną TVP Info 26 października 2020 r. nt. głosów sprzeciwu wobec rządowego projektu zaostrzenia ram prawnych dotyczących dostępu do aborcji.
  12. Przemówienie w Warszawie z okazji Dnia Niepodległości, 11 listopada 2021.
  13. Termin wielokrotnie używany dla określenia niektórych sędziów jako cierpiących na „chorobę (…) nienawiści do własnego narodu„.
  14. Zob. Jon Elster, Le désintéressement. Traité critique de l’homme économique I, Paris, Seuil, 2009.
  15. Fragment wypowiedzi podczas spotkania europejskich partii eurosceptycznych w Warszawie, 4 grudnia 2021.
  16. L’imaginaire national. Réflexions sur l’origine et l’essor du nationalisme, Paris, Éditions la Découverte, 1996.
  17. Zob. Thierry Chopin et Jean-Baptiste Roche, En finir avec le mythe d’une Union politique sans primauté juridique, le Grand Continent, 5 novembre 2021.
  18. Maciej Janowski, Narodziny inteligencji: 1750-1831, Warszawa, Instytut Historii PAN, 2008, s. 225-227.
  19. Ewa Tartakowsky, L’enseignement de l’histoire de la Shoah en Pologne, w: Les Polonais et la Shoah, une nouvelle école historique,  red. Audrey Kichelewski, Judith Lyon-Caen, Jean-Charles Szurek et Annette Wieviorka Paris, CNRS Éditions, 2019, s. 264-266.
  20. Jerzy Jedlicki, Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują: studia z dziejów idei i wyobraźni XIX wieku, Warszawa, Państw. Wydawn. Nauk., 1988, s. 11.
  21. Constantin Sigov, hasło Pravda, w: Vocabulaire européen des philosophies: dictionnaire des intraduisibles, red. Barbara Cassin, Seuil, 2019, s. 980-987.
  22. J. Kaczyński: Chcemy obronić demokrację w Polsce, cyt. za agencją PAP, 1 kwietnia 2021.
  23. Stanisław Piotrowicz, wypowiedź na posiedzeniu Sejmu w dniu 22 listopada 2017.
  24. Nawet jeśli należy pamietać o niebezpieczeństwach wypływających z myślenia analogiami w analizie historycznej.
  25. Jerzy Jedlicki, Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują…, s. 20.
  26. Peter Sloterdijk, Colère et Temps: Essai politico-psychologique, Paris, Pluriel, 2011, p. 71.
  27. Jerry Muller, Us and Them, The Enduring Power of Ethnic Nationalism, Foreign Affairs, vol. 87, nº 2, Mar. – Apr 2008, s. 18-35.
  28. Jakub Iwaniuk, La Pologne recule sur sa loi controversée sur la Shoah, Le Monde, 27 juin 2018.
  29. Alexandre Liagouras, Une loi sur la restitution des biens juifs fâche Israël et la Pologne, Libération, 18 août 2021.
  30. Barbara Engelking, Jan Grabowski, Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski. Tom I i II, Warszawa, Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów and Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, 2018. To praca zespołu historyków, rezultat wieloletnich kwerend. Jednakże część przedstawionych tam faktów, dająca prawo do ekstrapolacji, została spisana tuż po wojnie. Mamy na myśli zbiór reportaży Mordechaja Canina (ur. 1.04.1906 w Sokołowie Podlaskim, zm. 4.02.2009 w Tel Awiwie) z jego podróży po Polsce w latach 1946-1947. Opublikowany w Tel Awiwie w 1952 roku pod tytułem Iber sztejn un sztok. A rajze iberhundert chorew geworene kehiles in Pojln (איבער שטיין און שטאָק: אַ רײַזע איבער הונדערט חרוב געוואָרענע קהילות אין פּוילן) nie doczekał się przekładów. Polskie tłumaczenie ukazało się trzy lata temu: M. Canin, Przez ruiny i zgliszcza. Podróż po stu zgładzonych gminach żydowskich w Polsce, przeł. z jidysz Monika Adamczyk-Garbowska, Wydawnictwo Nisza we współpracy z Żydowskim Instytutem Historycznym, Warszawa 2019. Wydaje się, jak gdyby pierwotnie opis krajobrazu po Shoah został dokonany przez Canina w tajemnym języku, którego nikt już nie zna, albowiem (prawie) wszyscy użytkownicy zostali wymordowani; przytoczmy słowa Canina: “Ludwig Zamenhof marzący o wspólnym języku, dzięki któremu wszystkie narody mogłyby się porozumieć – o esperanto, mowie nadziei. Stoję przy jego grobie i chcę mu powiedzieć, że jego wielkie mesjańskie marzenie się nie spełniło. Że dziś narody świata coraz gorzej się ze sobą porozumiewają, że świat opanowało nie esperanto, lecz desperanto – poczucie beznadziei i rozpaczy“ (tamże, s. 51).
  31. Jean-Charles Szurek, Annette Wieviorka, Avant-Propos, w: Audrey Kichelewski, Judith Lyon-Caen, Jean-Charles Szurek et Annette Wieviorka, Les Polonais et la Shoah…, s. 11-12.
  32. Zob. Nicole Loraux, La cité divisée, l’oubli dans la mémoire d’Athènes, Paris, Éditions Payot & Rivages, 2019.
  33. Tamże, s. 62.
  34. Zob. Carlo Ginzburg, Le juge et l’historien. Considérations en marge du procès Sofri, Paris, Éditions Verdier, 2007.
  35. Zob. Giorgio Agamben, Qu’est-ce qu’un dispositif?, Paris, Éditions Payot & Rivages, 2007.
  36. Elżbieta Janicka, Les observateurs participants de la Shoah, w: Les Polonais et la Shoah…, s. 160.
  37. Peter Sloterdijk, Colère et Temps…, s. 210, zob. również Peter Sloterdijk, Faire parler le ciel: de la théopoésie, Paris, Payot, 2021, s. 201.